Seria Denazen. Część Trzecia
Wydawnictwo Dreams
Data wydania: 7 września 2015
Liczba stron: 360Wydawnictwo Dreams
Data wydania: 7 września 2015
Kategoria: fantasy, literatura młodzieżowa, paranormal romance
Moja ocena: 9/10
Gdy pamięć szwankuje.
Jeżeli jest się w połowie serii, to grzechem byłoby nie
czytać dalej. No są oczywiście pewne wyjątki od tej reguły, jak chociażby słaba
druga część, czy brak chęci z powodu nieciekawej fabuły. Ale z Denazen jest
inaczej. Denazen wciąga, pochłania, połyka – co kto woli. Po znakomitym
wprowadzeniu „Dotykiem” myślałam, że nie może być lepiej, lecz „Toksyna”
pokazała pazurki i podniosła poprzeczkę znacznie wyżej. A teraz przyszedł czas
na trzecią część – „Drżenie”. I taka mała uwaga dla tych co jeszcze nie czytali
– „Drżenie” sprawi, że poczujecie ciarki na plecach, będziecie drżeć
pochłonięci wszystkimi emocjami.
„Nadzieja była zjawiskiem bardzo kruchym i niebezpiecznym. Mogła człowieka unosić wysoko, ponad chmury, a później porzucić. Upadek z prędkością miliona kilometrów na godzinę prosto na beton.”
Kale jest przetrzymywany przez Denazen, a Dez powoli kończy
się czas. Zbliżają się jej osiemnaste urodziny, a ona zaczyna mieć objawy,
świadczące o Supermacji. Nie jest dobrze i nic nie wskazuje na to, że będzie
lepiej. Denazen rozpoczyna nowe badania i wydaje rozkaz by wyeliminować
poprzednich uczestników eksperymentu. Dez ma poważne problemy, jednak gdzieś
jest mała iskierka nadziei, która trzyma ją jeszcze przy zdrowych zmysłach.
Stara się jej trzymać i zrobić wszystko, by ocalić siebie i przyjaciół. Gdy
niespodziewanie spotyka Kale’a jej nadzieja wzrasta. Jednak nie na długo,
bowiem to już nie jest ten sam Kale, nie jest jej Kalem.
Wszystkie obawy jakie miałam przed rozpoczęciem czytania pryskały
jak bańki mydlane po każdej kolejnej przeczytanej stronie. Odchodziły w
niepamięć robiąc miejsca całemu potokowi emocji i wrażeń. „Drżenie” trzyma poziom
swojej poprzedniczki. Akcja gna za akcją, więc nie mamy chwili wytchnienia. Nie
mamy szansy na odłożenie książki, bo ciekawość jest silniejsza. Bierze nad nami
górę i gdy już jesteśmy pewni, że to koniec niespodzianek, koniec tajemnic
przychodzi kolejna strona, która jeszcze bardziej pobudza naszą ciekawość.
Pragniemy dowiedzieć się prawdy, poznać wszystkie tajemnice, dowiedzieć się
wszystkiego. To sprawia, że książkę się nie tyle czyta, co pochłania.
„Czułam to samo, co kiedyś. te same iskierki elektryczności, które przeskakiwały po skórze i nurkowały w moim ciele, kiedy się dotykaliśmy. Przepełniało mnie odczucie upadania w przepaść, kręciło mi się w głowie za każdym razem, kiedy nasze oczy się spotkały, ale teraz było coś jeszcze innego. Niemal przerażający, surowy i brutalny przebłysk, który przywodził na myśl samą ciemność.”
Do tej pory ukazały się trzy części Denazen. Jedna lepsza od
drugiej. Widzimy jak autorka się rozkręca, widać jaką radość sprawia jej
pisanie i wymyślanie ciągle to nowych wydarzeń. Fabuła jest ciekawa,
intrygująca i przepełniona taką tajemnicą, że sam tytuł sprawia, iż nie można
obok tej książki przejść obojętnie. Bohaterowie są barwni, wyraziści, mają
swoje oryginalne charaktery, ale też nie brakuje im poczucia humoru, które jest
idealnym oderwaniem od pędzącej ciągle do przodu akcji.
Myślałam, że zakończenie „Toksyny” powala z nóg. Teraz już
wiem, że się myliłam. To „Drżenie” kończy się w takim momencie, że czytelnik ma
ochotę paść na kolana i błagać o ciąg dalszy. Pojawiają się nowe fakty, nowe
tajemnice, które zostaną rozwiązane w kolejnych częściach, jednak gdy jesteśmy
całkowicie pochłonięci lekturą, strasznie przykro jest nam kończyć ją właśnie w
takim zaskakującym momencie. Zakończenie „Drżenia” to zakończenie, które swoją
mocą wprawia czytelnika w stan zupełnego zaskoczenia i szoku. Mocny akcent na
koniec powieści to prawdziwa męka dla tych, którzy nie mają w zasięgu ręki
kontynuacji książki. No a my nie mamy i mam nadzieję, że mogę powiedzieć „nie
mamy na razie”. Pragnę, by seria Denazen była kontynuowana w Polsce!
„Było coś, co chcieli mi odebrać. Coś ważnego. Coś bardzo istotnego. (…) Wiem, że umarłbym dla tej osoby. Po to, żeby ją ocalić. Żeby była bezpieczna i szczęśliwa. A teraz wiem, że to byłaś ty.”
Polecam „Drżenie” jak i dwie poprzednie części wszystkim
czytelnikom. Jestem pewna, że pokochacie Dez i Kale’a tak samo mocno jak ja.
Seria Denazen jest warta uwagi, nie tylko przez miłośników gatunku, lecz przez
wszystkich sympatyków literatury. Bo nie ma nic lepszego jak stracić kontakt z
rzeczywistością przy dobrej fantastyce.
Dziękuję Wydawnictwu Dreams za możliwość przeczytania serii
Denazen!
Link do recenzji części pierwszej „Dotyk”, części drugiej „Toksyna”.
Dziś dopiero zobaczyłam , że tom 3 miał premierę :) zamierzam go przeczytać, ale mam nadzieję, że jest lepszy od drugiej części, która nic ciekawego nie wniosła do serii :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że kiedyś poznam tę serię :)
OdpowiedzUsuńCóra częściej odnajduje się w takich książkach. Muszę rozejrzeć się za pierwszą częścią ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Justyna z książkomiłościmoja.blogspot
Chyba będę musiała się zapoznać z poprzednimi częściami :)
OdpowiedzUsuń