poniedziałek, 15 lutego 2016

"Czy wspominałem, że Cię potrzebuję?" Estelle Maskame

PRZEDPREMIEROWO

Tę bitwę wygrywa miłość, ale czy wygra wojnę?


Estelle Maskame zadebiutowała powieścią „Czy wspominałam, że Cię kocham?”, która zyskała rzeszę fanów na całym świecie. Historię Eden i Tylera i ich miłości, która nie miała prawa się zdarzyć, pokochały miliony czytelników. Rozpoczynając serię Dimily, autorka nie mogła się spodziewać, że jej powieść zostanie tak dobrze przyjęta, co więcej, że fani będą czekać z ogromną niecierpliwością na kolejne części. Druga część – „Czy wspominałem, że Cię potrzebuję?” to kolejna porcja emocji, pokonywania swoich słabości, a także odrobina intrygi i tajemnicy. Jedno jest pewne – tak dobrej powieści new adult trzeba ze świecą szukać!

„Tak to już jest z odległością: albo sprawia, że oddalasz się od kogoś, albo uświadamia ci, jak bardzo go potrzebujesz.”

Eden w końcu wyjeżdża na wakacje do Nowego Jorku do Tylera. Minęły dwa lata odkąd postanowili, że ich miłość nie ujrzy światła dziennego. Jednak uczucia o sobie przypominają. Eden jest zdezorientowana – musi wybrać pomiędzy Deanem, którego kocha, a Tylerem, w którym jest zakochana. Podczas tych 6 tygodni spędzonych razem, przybrane rodzeństwo, utwierdzi się w przekonani, że z miłością nie można wygrać. Czy razem stawią czoła całemu światu? Czy będą na tyle silni, by się nie poddać?

„Nie wiem, jak powinien się czuć człowiek, który kogoś kocha (…) ale jeśli miłość oznacza, że człowiek myśli o drugiej osobie w każdej sekundzie dnia… Jeśli oznacza, że cały twój nastrój poprawia się, gdy ta osoba jest w pobliżu… Jeśli oznacza, że zrobiłbyś dla tej osoby absolutnie wszystko (…) to jestem w tobie bezgranicznie zakochany.”

Czytając książkę miałam wrażenie, że upadam, po czym podnoszę się, by zderzyć się z pędzącym pociągiem, który zmiażdży moje serce. Czuję się tak do tej pory. Książka jest niczym przejażdżka kolejką górską – prawdziwy rollercoaster emocji. Ale to zakończenie… odwołanie się do niego to już chyba jest nieodłączny element moich recenzji. Zakończenie w „Czy wspominałem, że Cię potrzebuję?” mogę porównać do sztormu. Pełne emocji, napięcia, łez i szoku, z mocnym przejściem w stan zupełnego niedowierzania. Trudno się pozbierać po tym, co czytamy na ostatnich stronach, a jeszcze trudniej żyć z myślą, że na kolejną część Dimily musimy poczekać. Zakończenie w „Czy wspominałem, że Cię potrzebuję?” jest znacznie lepsze niż w poprzedniej części. Przytoczę tutaj cytat z książki, który idealnie opisuje mój stan po przeczytaniu książki:

„I nagle wszystko we mnie się rozpada. Moje serce przestaje bić. Płuca zapadają się w sobie. Krew rzednie. Gardło przeszywa ból – całe moje ciało staje się siedliskiem bólu. Głowę mam zbyt ciężką, a kolana uginają się pode mną (…)”

„Czy wspominałem, że Cię potrzebuję?” to nie tylko książka o trudnej miłości. To również recepta na pokonywanie słabości, walczenie z własnymi kompleksami. Bohaterowie w tej części dorastają. Tyler przechodzi przemianę – panuje nad agresją, nie zażywa narkotyków. Program w jakim uczestniczył wyraźnie go odmienił. Eden stara się zaakceptować swój wygląd, nie zwraca już tyle uwagi na to co zjada. Widzimy wyraźną przemianę tych dwójki, oczywiście na dobre. Autorka pokazuje, że jeżeli mamy silną wolę, mamy dla kogo się zmienić to możemy dokonać wszystkiego. Trochę zachowanie Eden w niektórych momentach może być z lekka przesadzone – dosłownie jakby kierowały nią hormony. Wyolbrzymia dużo rzeczy, przez co jej zachowanie może wydawać się nieco dziecinne. Bohaterowie drugoplanowi stanowią idealne dopełnienie fabuły.

Estelle Maskame utrzymuje poziom. Jej warsztat pisarski nawet się poprawia, więc książkę czyta się i szybko, i przyjemnie. Odejmuję jeden punkt, bo mimo że książka bardzo mi się podobała, nie porwała mnie tak jak pierwsza część (nie licząc oczywiście zakończenia, które powala na kolana). Nawet nie umiem sobie wyobrazić, co czeka na nas w ostatniej części Dimily.

Jest jeden mankament, który okropnie mnie zirytował, zdenerwował i przywołał wszystkie negatywne odczucia. Nie jest to żaden błąd stylu czy fabuły, nie zrozumcie mnie źle, ale po prostu nie cierpię jednej postaci – Tiffani. Tak! Wkurzył mnie bohater, postać fikcyjna. Byłam tak zirytowana jej postawą w książce, że z trudem pohamowałam się żeby nie rzucić książką o ścianę. Mój szacunek do książek na szczęście zwyciężył. Tiffani nie polubiłam już w pierwszej części – jej charakter jest po prostu paskudny, a w drugiej części przekracza wszystkie możliwe granice paskudztwa. Jeżeli autorka umie wzbudzić w czytelniku takie emocje, umie tak wykreować bohaterów, by doprowadzić czytelnika do białej gorączki, albo wręcz przeciwnie – by zakochiwał się w nich po uszy – to może oznaczać tylko jedno. Taka książka jest wart przeczytania i dyskusji. Powiem więcej – musicie ją przeczytać i nie przyjmuję żadnych wymówek! Ta książka musi się znaleźć na waszej liście „must have”, „muszę przeczytać”, czy jakiejkolwiek innej priorytetowej liście.


 
Autor: Estelle Maskame
Tytuł oryginalny: Did I Mention I Need You?

Trylogia Dimily. Część Druga
Wydawnictwo Feeria Young
Data wydania: 2 marca 2016

Liczba stron: 360

Kategoria: new adult, literatura młodzieżowa 

Moja ocena: 9/10










Za książkę dziękuję Wydawnictwu Feeria Young.
http://wydawnictwofeeria.pl/pl/
  


13 komentarzy:

  1. Czytałam pierwszy tom i jeśli mam być szczera, to trochę się na nim zawiodłam. Wszyscy chwalili jaka to świetna książka a dla mnie ona po prostu nie miała "tego czegoś"... Początkowo wydawała się ok, ale jakoś nie specjalnie mnie pochłonęła. Przeczytałam ją tylko z nudów i nie podzielam tego entuzjazmu tłumu. Chyba za bardzo się nakręciłam na tę książkę i szczerze? Nawet nie czekam na drugi tom. Jeśli trafi w moje ręce - ok, może znajdę czas, ale jeśli nie - to też przeżyję :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Wczoraj właśnie przeczytałam pierwszą część i... nie wiem co powiedzieć! Tiffani jest strasznie wkurzająca, potwierdzam xD Cała ta historia jest taka wciągająca, że nie wiem czy wytrzymasz do premiery drugiego tomu :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na tą książkę z wielką nadzieją, że się nie zawiodę. Pierwsza część była cudowna i chciała bym tak samo zatracić się w tej części :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety nie czytałam pierwszej części :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Z niecierpliwością czekam na kolejną część :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Już druga część, a ja jeszcze pierwszej nie przeczytałam! Muszę szybko nadrobić, bo warto :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Widziałam ostatnio w księgarni pierwszą część. Była nawet przeceniona i zastanawiałam się nad jej kupnem. Teraz naprawdę żałuję, że się nie zdecydowałam :c

    OdpowiedzUsuń
  8. Twoja recenzja mnie bardzo zachęciła do tej lektury. Mogłabym się na nią skusić.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie czytałam pierwszego tomu i nie wiem czy sięgnę. troszeczkę odstrasza mnie tematyka tych książek.
    Pozdrawiam :)
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Pierwsza część tej serii już od jakiegoś czasu znajduje się na mojej liście 'must have", dlatego nie mogę się doczekać, aż w końcu trafi w moje ręce :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Przedwczoraj stałam w Biedronce nad pierwszym tomem i ubolewałam, bo nie mogłam go zakupić. Ta historia bardzo mnie intryguje, chociaż jednocześnie trochę brzydzi, więc jeszcze nie wiem, czy po nią sięgnę :D

    Pozdrawiam,
    Przerwa na książkę
    Snapchat: przerwa_ksiazke

    OdpowiedzUsuń
  12. Wiesz, że to podlega pod znęcanie?! Jak można! Tak bardzo chcę przeczytać tę książkę a Wy wszyscy robicie na nią taaaaką ochotę! :)
    Pozdrawiam Justyna z książko miłości moja

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie przepadam za takimi książkami - zwykle są dość przewidywalne i mdłe od nadmiaru "cukierkowatości".
    Ostatnio widziałam w Biedronce pierwszy tom na przecenie i naprawdę chciałam po niego sięgnąć.
    Bo Dimily.
    Bo wszyscy polecają.
    Bo niby takie wybitne.
    A ja rzuciłam na opis okiem i jakoś nie zanosi się na to, żeby spoczęło na tej książce chociaż na minutę dłużej.
    Pozdrawiam i zapraszam na nową-starą recenzję "Leku na śmierć",
    Isabelle West
    Z książkami przy kawie

    OdpowiedzUsuń