piątek, 5 lutego 2016

"Barwy Miłości" Kathryn Taylor



Czerń.


Zastanawialiście się jakiej barwy jest miłość? Każdemu zapewne kojarzy się ona z czerwienią – rubinową, szkarłatną czy krwistą. Kathryn Taylor pokazuje w swoim debiucie literackim, że barw miłości może być wiele, od czerwieni po czerń. „Barwy miłości” to współczesna powieść przesycona erotyzmem. Każdy odnajdzie w niej swoją barwę. Na okładce książki zamiast informacji o Grey’u  powinno znajdować się ostrzeżenie o uzależniającej książce, której czytanie grozi utratą kontaktu z rzeczywistością, emocjonalnym zawrotem głowy i uwolnieniem najgłębiej zakopanych uczuć.

„Barwy miłości, myślę ze smutkiem. Jeśli rzeczywiście istnieją, to Jonathan jest kruczoczarny. Zbyt ciemny dla mnie.”

Grace przylatuje do Londynu, by odbyć praktyki w jednej z najbardziej rozwiniętych firm na świecie – Huntington Ventures. Na lotnisku zaliczą wtopę, która prowadzi do poznania samego szefa firmy – niesamowicie przystojnego i najbardziej pożądanego kawalera na Wyspach – Jonathana Huntingtona. To wydarzenie okazuje się przełomowe, gdyż zamiast praktyk w dziale inwestycji, zaczyna być asystentką szefa. Grace nie ukrywa, że zadurzyła się w Jonathanie i mimo ostrzeżeń nowej przyjaciółki niebezpiecznie zbliża się do niego Jonathan twierdzi, że nie jest zdolny do uczuć. Zbliżenie tych dwojga wywoła lawinę zdarzeń, które ani dla jednego, ani dla drugiego nie będą łatwe.

„Uczuć nie da się przewidzieć ani zaplanować.”

Historia Grace i Jonathana tak mnie wciągnęła, że nie potrafiłam przestać czytać. Autorka dokładnie wiedziała, co chce przekazać i zrobiła to w taki sposób, że porusza serce i igra z uczuciami czytelnika. Książka trzyma w napięciu. Przewracając kartki tylko czekamy na moment, w którym bohaterom puszczą wszelakie hamulce i zbliżą się do siebie, oddadzą się sobie całkowicie. A bohaterowie są bardzo dobrze wykreowani. To postacie, którym nie brakuje charakteru, tajemnicy. Postać Jonathana jest intrygująca i każdy chce poznać tą traumę, która tak go zmieniła i pozbawiła uczuć. Grace to skromna dziewczyna. Postacie drugoplanowe są również barwne, ze swoimi charakterystycznymi cechami, za które od razu je pokochałam.

Na pewno znajdą się tacy, którzy porównają „Barwy Miłości” do „50 Twarzy Greya”. Już sama informacja zamieszczona na okładce książki wskazuje, że mamy do czynienia z podobną tematyką. I nie przeczę – tak faktycznie jest. Mamy bogatego, niezwykle przystojnego i bardzo doświadczonego szefa dużej formy. Mamy niedoświadczoną, skromną praktykantkę. I mamy dużo pożądania, namiętności i seksu. Jednak „Barwy miłości” wyróżniają się stylem i czymś, co trudno określić. Te magiczne iskierki skaczące na każdej stronie sprawiają, że od „Barw Miłości” nie sposób się uwolnić. Powieść hipnotyzuje, przenika do naszej świadomości, zawłada nami – jesteśmy skazani na to, co autorka dla nas szykuje i nie możemy powiedzieć „dość”.

„Jest bardzo doświadczonym mężczyzną i ma ciemną stronę osobowości, której nie znam i która mnie nieco przeraża. Jeśli całkowicie zdam się na niego, doprowadzi mnie do granic, za którymi nie wiem, co mnie czeka.”

Wychodzę z założenia, że fabuła książki może być przeciętna, ale jeżeli zakończenie pozbawia czytelnika tchu, sprawia, że przez jego twarz przechodzi cała gama uczuć o różnym natężeniu, to wtedy nawet banalną książkę można uznać za bardzo dobrą. W przypadku „Barw Miłości” fabuła może nie zaskakuje nas tak bardzo, nie jest wyszukana, ale zakończenie jest dla nas emocjonalnym Armagedonem. Bardzo współczuję osobom, które czytały książkę nie mając pod ręką kolejnej części. Żyć tak długo z kacem książkowym, z jedną wielką niewiadomą to istny koszmar.

Język i styl książki są na wysokim poziomie. Nie ma przesadnych wulgaryzmów, jak to często bywa w powieściach erotycznych. Autorka zadbała o to, by książkę czytało się przyjemnie. Kathryn Taylor udowodniła, że fabuła nie musi być wyszukana, żeby zaciekawiła czytelnika. Na książkę nie składa się tylko fabuła. Bohaterowie, akcja styl, język – to wszystko musi współgrać, aby powstała powieść, która zapiera dech w piersi. „Barwy Miłości” to książka godna polecenia. Gwarantuję wam miłe chwile spędzone podczas czytania tej lektury.


Autor: Kathryn Taylor
Tytuł oryginalny: Colours of Love - Entfesselt

Seria Barwy Miłości. Część Pierwsza
Wydawnictwo Akurat
Data wydania: 8 kwietnia 2015

Liczba stron: 352
Kategoria: literatura współczesna, romans, erotyk 
Moja ocena: 10/10











Za książkę dziękuję Wydawnictwu Akurat.
https://www.facebook.com/wydawnictwoakurat/?fref=ts


9 komentarzy:

  1. Ja teraz czekam na drugi tom. Mam nadzieję, że niebawem do mnie dotrze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurcze, ja bardzo nie lubię erotyków, ale mam w planach kiedyś dać im szansę. Na pewno nie rzucę się na Grey'a, więc może ta książka będzie dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O, jaka wysoka ocena. Widzę, że warto się skusić :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie nie przekonała pierwsza część, to też odpuszczam sobie drugą. Jedna rozumiem fanów serii, każdy lubi coś innego :)
    Pozdrawiam Justyna z książko miłości moja

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytałam jeszcze tej części, ale czy po nią sięgnę? Jeśli kiedyś wpadnie w moje ręce to z pewnością :)
    Subiektywne recenzje

    OdpowiedzUsuń
  6. Fakt, język i styl "Barw..." jest dobry i ten aspekt na pewno tę powieść wyróżnia, jednak mnie wszystkie porównania do Greya wydały się adekwatne, bo i fabuła była niesamowicie podobna.

    OdpowiedzUsuń
  7. Po erotyki nie sięgam, więc to zdecydowanie nie książka dla mnie. Odpuszczę ją sobie ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie jestem ogromną fanką literatury erotycznej, chociażby przez wulgaryzmy występujące w tych powieściach, jednak zaciekawiłaś mnie i może już niedługo po nią sięgnę.
    Jak zawsze świetna recenzja.
    Pozdrawiam, Kinn
    http://zagubieni-w-ksiazkach.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłosz Urban8.06.2016, 17:44

      Wiem, że to 4 miesiące temu, ale mimo wszystko - bywa, że tłumacz poza znajomością języka ma też poczucie estetyki:)

      Pozdrawiam - tłumacz

      Miłosz Urban

      Usuń