niedziela, 31 stycznia 2016

"Wściekły" Katarzyna Kebernik



To nie tylko dziwne sny…


Czytając książkę staram się dostrzegać każdy szczegół, zapisywać pewne spostrzeżenia. Zawsze są potem przydatne przy pisaniu recenzji. Dlatego, gdy czytam książkę reszta świata znika i liczy się tylko fabuła, która mnie przepełnia. Jednak gdy zaczynają wkradać mi się do głowy pytania typu: „O co właściwie tu chodzi?”, wiem, że nie jest dobrze. Zastanawiam się wtedy, czy może coś przegapiła, czy czegoś nie zrozumiałam. Zawsze staram się przeczytać książkę do końca, nawet jak nie przypadnie mi do gustu. Ale wolę już książki, których fabuła niespecjalnie mnie zainteresuje, niż takie, których kompletnie nie rozumiem. Niestety debiut autorski polskiej pisarki Katarzyny Kebernik „Wściekły” jest właśnie książką dla mnie niezrozumiałą. Dalej nie wiem, co chciała przekazać autorka. Ale może po kolei…

„Nie ma gorszej choroby niż nadzieje i marzenia, które nie mają szans urzeczywistnienia.”

Konstanty to młody człowiek znany ze swojego porywczego i wybuchowego charakteru. Mimo, że jest już prawie dorosły, ciągle tkwi w gimnazjum. Jest też kibolem – lubi się bić w imię swojej drużyny. Interesuje się muzyką i zaczyna wariować, gdy poszukiwania muzyki doskonałej kończą się porażką. Dziwne sny, których doświadcza również wprowadzają zamęt w jego głowie.

Opis książki strasznie mnie zaciekawił. I ten fakt, że jest to debiut, a ja uwielbiam czytać debiuty. Przewracać kartka za kartką czegoś świeżego, nowego to czysta radość. Jednak nie zawsze debiut okazuje się dobrą książką. Często zdarzają się potknięcia. I tak chyba właśnie jest ze „Wściekłym”. Język powieści jest prosty, czasami nawet za prosty. Natomiast styl uważam za ciężki. Chyba właśnie przez styl autorki książkę czytało mi się trochę opornie. Styl tej książki do mnie nie przemawia. Momentami naprawdę nie wiedziałam, o co chodzi autorce. Nie chodzi mi o szukanie w każdym zdaniu głębszego sensu, drugiego dna, po prostu trudno mi było się połapać w wielu momentach.

„Wszyscy jesteśmy bogami. W momencie kiedy człowiek używa wyobraźni i własnej myśli, aby stworzyć swój jedyny, niepowtarzalny, mniej lub bardziej udany wiersz, obraz, piosenkę, to gdzieś tam daleko, poza obszarem jego wszechświata i bez jego wiedzy materializuje się nowy świat. To myśl jest niematerialną, sprawczą siłą, odpowiedzialną za powstawanie światów!”

Czasami kończymy czytać książkę z ogromnym zaskoczeniem na twarzy. Szczęka z wielkim hałasem opada nam w dół z powodu szoku, niedowierzania, z tych wszystkich emocji jakimi nas obdarował autor w zakończeniu swojej książki. Podobne uczucia miałam po przeczytaniu „Wściekłego” z tą różnicą, że moje zaskoczenie i szok powstało w wyniku kompletnego niezrozumienia. Do tej pory nie wiem, co chciała przekazać autorka, czy to jest powieść fantastyczna, czy typowe new adult. Zakończenie jest o tyle zaskakujące, że odpowiada na pytania i zostawia otwartą furtkę do następnej części. Gdyby takowa się ukazała, być może bym po nią sięgnęła z czystej ciekawości.

„Pierwsza nić miłość, druga nić śmierć. Dwie główne nici tego świata. Wszystko kocha i wszystko umiera. Chce miłości, bardzo nie chcąc śmierci, a dostaje śmierć zawsze i miłość tylko czasami.”

Podobno im dziwniejsza książka tym lepsza. W tym przypadku „Wściekły” to dziwna książka, jednak zasługuje na naciągane, i to bardzo, słowo „dobra książka”. Jeżeli ktoś lubi czytać debiuty, lubi polskich autorów to zachęcam do przeczytania „Wściekłego”. Ja niestety zawiodłam się na tej książce, ale tak to już z debiutami jest – jedne są bardzo dobre, sprawiają, że serce raduje się na wieść o nowym autorze, a inne są przeciętne, nie trafione.

Mam wrażenie, że autorka trochę się pogubiła. Jakby chciała przelać na papier za dużo wszystkiego. Mamy elementy literatury młodzieżowej, jest coś z new adult oraz wyczuwamy nutkę fantastyki. Ale nie ma jednego, głównego nurtu, na którym można by było się oprzeć. Myślę, że ta elementowość gatunkowa nie wyszła dobrze. Może to po prostu za duże wyzwanie na debiut.


Autor: Katarzyna Kebernik
Wydawnictwo Akurat
Data wydania: 16 września 2015
Liczba stron: 384
Kategoria: literatura młodzieżowa, new adult, fantasy
Moja ocena: 5/10













Za książkę dziękuję Wydawnictwu Akurat.
https://www.facebook.com/wydawnictwoakurat/


7 komentarzy:

  1. Ja się ostatecznie nie skusiłam na tę książkę, ale jeśli będę miała kiedyś okazję to pewnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja także nie lubię książek, w których nie wiem o co chodzi. Niestety już na kilka takich trafiłam. Musiałam potem czytać różne opinie i recenzje żeby mi się rozjaśniło o co chodziło. Po twojej recenzji szczerze wątpię abym przeczytała to książkę. Zwłaszcza z powodu tego pogubienia o którym wspominasz :)
    Pozdrawiam
    czas-dla-ksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Książki nie czytałam i szczerze wątpię bym w najbliższym czasie to uczyniła, gdyż moja lista do przeczytania i bez tego jest długa, wręcz końca nie widać.
    Świetna recenzja, pozdrawiam :)
    http://zagubieni-w-ksiazkach.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda, że ta książka Cię zawiodła. Jeśli nie jest to zbyt udany debiut to myślę, że na razie ją sobie odpuszczę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie lubię takich książek ...szkoda, że nieudany debiut...

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak wiele już słyszałam o tej książce, większości były to nieprzychylne opinie. Po Twojej już jestem przekonana, że nie mam zamiaru sięgać po tę książkę.
    Może kolejne powieści autorki będą lepsze... oby!
    Pozdrawiam Justyna z książko miłości moja

    OdpowiedzUsuń
  7. Uhuhu! Widzę, że nieźle się zawiodłaś :D
    I aż boję się pytać, co aż tak cię dobiło. Bo wyjaśniłaś to dosyć niejednoznacznie. Niby jakieś zagubienie autorki i coś tam coś... Ale... Tylko to?
    Przecież każdy ma prawo się zgubić.
    A w cytatach czasem nie warto wyszukiwać tej "głębokiej głębi", bo czasem nam się wydaje, że ją widzimy, a tak naprawdę tak nie jest i zastanawiamy się nad niczym.
    Pozdrawiam,
    Isabelle West
    Z książkami przy kawie

    OdpowiedzUsuń