Tytuł oryginalny: Dangerous Creatures
Seria Niebezpieczne Istoty. Część Pierwsza
Wydawnictwo Feeria Young
Data wydania: 3 grudnia 2014
Liczba stron: 336
Kategoria: fantasy, literatura młodzieżowa
Moja ocena: 9/10
Syreni Śpiew.
„Niebezpieczne Istoty” rozpoczynaj nową sagę, znanych już
niektórym czytelnikom, autorek – Kami Garcia oraz Margaret Stohl. Ci, którzy
poznali „Piękne Istoty” mieli już do czynienia z Ridley i Linkiem. Tym razem są
to główni bohaterowie „Niebezpiecznych Istot”. Ja niestety nie czytałam
poprzedniej sagi, ale już teraz wiem, że koniecznie muszę to nadrobić w
najbliższym czasie, bowiem jeśli styl i forma są takie same to naprawdę trzeba
zwrócić na te książki uwagę.
„Nie da się walczyć z przeznaczeniem. Nie, kiedy przeznaczenie to tylko kolejne drzwi, które zatrzaskują ci się przed nosem, czy na to zasługujesz, czy nie.”
Ridley to magnes na kłopoty. Dosłownie je przyciąga jak nikt
inny. Piękna syrena jest świadoma swojej mocy, jednak po pewnej niefortunnej
grze w Udręce popada w poważne tarapaty. Ma spłacić dług za przegraną grę. Dwa żetony.
Przegrała tylko dwa żetony, a jednak to tak wiele. Trzyma w tajemnicy to co
przegrała przed najbliższą jej osobą – Linkiem. Ćwierćinkub zamierza wyjechać
do Nowego Jorku zrobić karierę rockmana. Razem z Ridley wyrusza w podróż. Nie
wie jednak, że syrena ma wobec niego nieco inne zamiary. Nieco bardziej mroczne
zamiary.
Książka bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Miałam pewne
obawy, że nie znając serii „Pięknych Istot” nie będę wiedziała o co chodzi i
nie odnajdę się w powieści. To były jednak błędne przypuszczenia i już po kilku
stronach pokochałam bohaterów, a wraz z nimi całą fabułę. Książkę czyta się
bardzo przyjemnie. Jako wielki fan fantasy byłam w swoim „książkowym raju”
czytając powieść poświęconą istotom nadnaturalnym. Nie natrafiłam tu jednak na
te popularne istoty typu wampiry, wilkołaki czy zmiennokształtni. Tutaj
pojawiają się syreny, inkuby, iluzjoniści, nekromanci czy ciemnorodzeni. Fajne
oderwanie od popularnych w ostatnich czasach krwiopijców.
Bardzo podobał mi się styl powieści. Prosty, bez zbędnych
zawijasów i połamańców językowych. Taki przyjemny i lekki na odstresowanie się
po codziennej bieganinie. Uważam, że powieści fantasy są najlepszym lekarstwem
na trud codziennego życia, na kłopoty i monotonność. Dlatego tak bardzo lubię powieści
fantastyczne, a „Niebezpieczne Istoty” będą miały znaczące miejsce w przegródce
mojego serca, która nosi nazwę „fantasy, które kocham”.
Autorki zadbały o bohaterów. Są to postacie wykreowane w
sposób bardzo dokładny i precyzyjny. Każdy ma swoje określone cechy charakteru,
każdy ma swoją tajemnicę, przez co powieść wciąga do upadłego. Nie brakuje
czarnych charakterów, którzy nadają powieści dreszczyk grozy. Ale również nie
brakuje potężnej dawki humoru. Wątek miłosny jest tutaj nieco skomplikowany, a
ujawnianie jego szczegółów byłoby wbrew zasadom dobrej recenzji. Bo w recenzji
nie powinno ujawniać się zbyt wielu istotnych faktów.
A więc, jeśli macie chęć oderwania się od rzeczywistości i
przeżycia miłych chwil polecam Wam „Niebezpieczne Istoty”. Jeśli nie
przepadacie za powieściami fantastycznymi, nie przekreślajcie od razu tej
książki. Jest w niej potencjał i pasja, z którą każdy powinien się zapoznać.
Nie miałam jeszcze okazji czytać książek o syrenach, a że lubię fantastykę to kiedyś przeczytam tę serię :)
OdpowiedzUsuń